Wycieczka niedzielna Chechło - Dobroń, 16 lutego 2025, fot. B . Strzelczyk
Niedaleko stacji kolejowej w Chechle znajduje się cmentarz ewangelicki z XVIII w., na którym jest kwatera żołnierzy poległych w I wojnie światowej. A tuż obok zbiorowa mogiła żołnierzy poległych 7 września 1939.
Dzień zapowiadał się pięknie, a mróz spowodował, że drzewa, trawy wokół pokryte były szadzią, tworząc bajeczny krajobraz.
Przed stawem Jezior Duży mały popas, a idąc dalej minęliśmy zbiornik przeciwpożarowy,pełniący tym razem rolę lodowiska hokejowego z kolorowo ubranymi zawodnikami. Dalszy odcinek trasy jeszcze ciekawszy. Kręte ścieżki, górki, skarpy z wystającymi korzeniami, ubarwione śniegiem. No i niespodzianka. Spacerujące alpaki ze swoimi opiekunami. Przeurocze zwierzaki.
I tak dotarliśmy do Dobronia, gdzie zatrzymaliśmy się w „Dobroniance”. To agroturystyka i mini zoo. Miejsce , które oferuje mnóstwo atrakcji o każdej porze roku. A że było tuż po walentynkach, to było bardzo kolorowo. Cieplutka kawiarenka i kawa, która wyjątkowo smakowała w tej scenerii.
I tu podziękowania dla Eli, prezeski „Salamandry” i jej znajomych, którzy poprowadzili tę wycieczkę i pokazali nam urokliwe miejsca.
Barbara Strzelczyk
Wycieczka niedzielna Paprotnia- Tadzin - Brzeziny, 9 lutego 2025, fot. B. Strzelczyk
Powiat brzeziński to liczne tereny o dużych walorach przyrodniczo – krajobrazowych. A wśród nich wyróżnia się Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich, który zawsze dostarcza nam wielu pięknych wrażeń. I to niezależnie od pory roku. Tym razem brakowało nam trochę prawdziwej zimy, która znacznie by ubarwiła naszą trasę. Wyglądaliśmy też słońca, ale niestety błysnęło nam tylko na chwilę.
Nasza wędrówka zaczęła się na wesoło, ponieważ jedna z koleżanek postanowiła uczcić swoje urodziny w plenerze. I tak po pysznym torcie i co nieco szampana powędrowaliśmy dalej. Droga wiodła i lasem i brzegiem lasu z widokami po horyzont Oprócz pięknych krajobrazów , tereny te mają bogatą historię . Na początek dworek w Tadzinie z 1924 roku, będący dawną siedzibą nadleśnictwa Brzeziny, dalej uroczysko Tadzin – Szymaniszki i meandrująca rzeka Mrożyca. To tereny, które były miejscem zmagań wojennych zarówno podczas I jak i II wojny światowej, o czym informują tablice na trasie. Idąc dalej napotykamy nawet winnice i to na sporym obszarze. I wreszcie Brzeziny. Przy wejściu do miasta przechodzimy obok obszernego cmentarza żydowskiego . Więcej informacji możemy przeczytać na tablicy nieopodal.
Barbara Strzelczyk.
2024, wędrówki po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej
Coroczne wędrówki po Wyżynie Krakowsko – Częstochowskiej ,potocznie zwanej Jurą, są już na stałe w naszym programie klubowym. Tym razem wybraliśmy okolice Nawojowej Góry . Byliśmy tam przed laty, ale upływ czasu bardzo zmienił wcześniej znane nam miejsca. Na Jurze to widać szczególnie, ponieważ obfituje w liczne zamki. Duża część z nich, będących ruinami , została bardzo ciekawie zabezpieczona, co uczyniło z nich atrakcyjne miejsca. Niektóre wręcz zostały odbudowane.
W tym roku na naszej trasie znalazł się zamek Tenczyn w Rudnie. To jedna z jurajskich warowni, wspaniała , magnacka rezydencja, która w latach swej świetności konkurowała nawet z Wawelem. Górująca nad całą okolicą. Nierozerwalnie związana z rodziną Tęczyńskich, jednym z najznakomitszych rodów w historii Rzeczypospolitej. W wieku XVII kończy się świetność zamku. Wygasa ród Tęczyńskich .Potop szwedzki. Zamek definitywnie popada w ruinę. W 1816 roku staje się własnością rodziny Potockich i aż do 1944 roku , kiedy to został odebrany przez państwo polskie. Po 1989 roku wrócił do poprzednich właścicieli, czyli Potockich, którzy zawarli porozumienie z gminą Krzeszowice, by wspólnie zabezpieczyć ruiny i stworzyć obiekt turystyczny. I dzieje się tam wiele.
A my zamieszkaliśmy w Nawojowej Górze, w domu pięknie położonym, pełnym drewna i porcelany wewnątrz. Trasy naszych wędrówek urokliwe i z przygodami. Piękne doliny jak Brzoskwinki , Mnikowska ,dol. rzeki Kluczwody, którą trzeba było przemierzać wpław. A innym razem podchodziliśmy „ na czterech”. Można powiedzieć, że było i smieszno i straszno dla niektórych. Choć to nie Tatry a Jura.
A że było nam blisko do naszej królowej rzek – Wisły , to część osób postanowiła popłynąć nią kajakiem . Wkradło się małe „gapiostwo” i część trasy popłynęliśmy pod prąd. Ciekawe, prawda? Wcale nie było trudno, bo Wisła tu płynie bardzo wolno. Część osób wędrowała szlakiem baterii i kopców Piłsudskiego i Kościuszki. I tak szybko minął nam czas. Na pożegnanie gospodarze podjęli nas kolacją przy ognisku, a potem tańce do północy.
Ale to nie wszystko. Jadąc na Jurę po drodze mieliśmy sporo zwiedzania. Zespół pałacowo- parkowy Pławniowice to architektoniczna perełka z bogatą historią. Warto dodać , że ostatnimi właścicielami byłą rodzina Ballestremów od 1798 roku do 1945.Obecny pałac został wzniesiony w latach 1882 – 1885 i był przeznaczony do pełnienia rodzinnej rezydencji.
Na początku 1945 roku ówczesny właściciel pałacu, hrabia Mikołaj Ballestrem musiał opuścić Pławniowice przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Podczas wojennej zawieruchy rezydencja nie została zniszczona, odchodzące po dłuższym pobycie wojsko sowieckie , jak zwykle zdewastowało wnętrze i meble. Po wojnie pałac jak i wszystkie dobra Ballestremów jako majątek poniemiecki , zostały przejęte bez odszkodowania na własność państwa. Następnie został przekazany do dyspozycji władz kościelnych, które go zagospodarowywały. A że pozbawiony jakiejkolwiek pomocy finansowej jak i opieki konserwatora , ulegał przez lata dewastacji i zaniedbaniu. W 1989 roku nowym gospodarzem tego obiektu został ks. dr Krystian Worbs , który postawił sobie za cel przywrócenie dawnej świetności pałacowi. Dzięki jego staraniom pokaźną kwotę przyznało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Niemiec i od 1993 ruszył remont. Nadal podobno nie otrzymuje żadnej pomocy ze strony państwa polskiego.
Warto odkrywać takie miejsca.
I jeszcze jedno , które zapewne jest wszystkim nam znane – to historyczna Radiostacja Gliwicka.
Barbara Strzelczyk
Wędrówki po Roztoczu, 18 - 25 maja 2024
Tym razem , w ramach rozpoczęcia sezonu nie góry, ale uroki Roztocza odkrywaliśmy . To było marzenie wielu z nas od lat. Roztoczański Park Narodowy został utworzony w 1974 roku. To doskonałe miejsce na wędrówki piesze, rowerowe, kajakowe i inne.
Wcześniej były to tereny Ordynacji Zamojskiej. Ordynacja to kompleks dóbr ziemskich, założony przez Kanclerza Wielkiego Koronnego Jana Zamojskiego. Zatwierdzona ustawą sejmową w 1589 roku praktycznie trwała do 1946 roku, kiedy to po reformie rolnej z 1944 roku rozparcelowywano majątki . Czasy Zamojskich to piękna historia tych terenów.
Rodzina Zamojskich, jedna z najważniejszych rodzin szlacheckich , odgrywała kluczową rolę w historii Polski przez kilka stuleci i miała wpływ na wszystkie dziedziny życia.
Mieszkaliśmy w Zwierzyńcu, można powiedzieć , że w sercu Roztocza. Nazwa miejscowości pochodzi od miejsca, gdzie trzymano dzikie zwierzęta na polowania. Dziś jest to popularne miasteczko wypoczynkowe, a że było kiedyś ważną częścią Ordynacji Zamojskiej, to jest tu wiele pozostałości z tamtego okresu. Stary browar, który zwiedzaliśmy i smakowaliśmy wieczorami jego produkt, czyli piwo wielu gatunków, kościół św. Jana Nepomucena na wodzie i wiele innych ciekawostek wokół.
Skoro Roztocze to Szczebrzeszyn. A w Szczebrzeszynie chrząszcz…. potężny stoi na rynku obok ratusza. Ta wyjątkowa popularność wiersza Jana Brzechwy ( Jana Wiktora Lesmana ) sprawiła, że miasto postanowiło stworzyć festiwal – „Stolica języka polskiego”, który odbywa się latem.
Konik polski to zasługa członków Ordynacji Zamojskiej. W wyniku prowadzonych krzyżówek dzikiego konia leśnego tarpana odłowionego w Puszczy Białowieskiej, zagrożonego wyginięciem, z lokalnymi końmi wykształciła się nowa rasa zwana konikiem polskim. Była to II połowa XVIII w. I tak obecnie na terenie dawnego ordynackiego folwarku Florianka działa Ośrodek Hodowli Zarodowej Konika Polskiego.
A urokliwy Zamość, który zwiedziliśmy. Przepiękna architektura, przyciągająca rzesze turystów, to dzieło Jana Zamojskiego. Dodatkowo ogromne zainteresowanie budzi układ urbanistyczny miasta. Jest dowodem na to, jak starano się zrealizować koncepcję miasta idealnego.
Staraliśmy się jak najwięcej skorzystać z uroków natury. To chyba główne bogactwo Roztocza. Liczne wąwozy , rzeki ,lasy np. urokliwy rezerwat Bukowa Góra , rezerwat rzeki Szum z jej licznymi szumami – wodospadzikami, wędrówki wzdłuż Tanwi i Jelenia. No i oczywiście cudowny Wieprz, którym delektowaliśmy się przez kilka godzin na kajakach, rzeka spokojna , z naturalną linią brzegową. I tak miło, acz z niedosytem minął nam tydzień. W drodze powrotnej do Łodzi zwiedziliśmy Lublin -zamek i starówkę .
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam się znajdziemy.
Barbara Strzelczyk.
2024, 21 kwietnia, Wilkoszewice - Zalew Cieszanowicki - Gorzkowice
Zalew Cieszanowicki w powiecie piotrkowskim to zbiornik zaporowy na Luciąży o pow. 217ha.Powstał w latach 1986 – 1998.Wówczas woda pokryła aż 5 wsi. Pozostała tylko kapliczka górująca nad wodą. Byliśmy po drugiej stronie zalewu i kapliczka była mało widoczna.
Głównymi celami budowy zalewu było nawadnianie łąk pod kątem produkcji mleka oraz retencja wody. Obecnie to popularne miejsce rekreacji i wypoczynku. Łódki, kajaki i rowery wodne oraz wędkowanie , bo zalew jest bogaty w ryby i atrakcyjne plaże.
Nam nie było dane skorzystać choćby z jednej przyjemności bo i pora nie ta i pogoda nieszczególna. Ale miejsce godne uwagi. Za to skorzystaliśmy z uroku otaczających lasów.
Dotarliśmy do Pociesznej Górki. Ciekawa nazwa, kusi, żeby dotrzeć do źródła tej nazwy. Otóż tutaj Matka Boska od wieków pociesza strapionych i umacnia wątpiących. Jest to miejsce pielgrzymkowe, tutaj znajduje się źródełko, którego woda potrafi ponoć uleczyć niejedną chorobę. Pocieszna Górka położona jest w gminie Łęki Szlacheckie. Nieopodal w Trzepnicy urodziła się i spędziła dzieciństwo Krystyna Skarbek – nieustraszony szpieg brytyjskiego wywiadu w czasie II wojny światowej.
Dystans i pogoda mocno odstraszyły wielu potencjalnych uczestników wycieczki, ale zebrała się niewielka grupa i wspaniale się nam wędrowało. Trasa wycieczki ciekawa , bo jak wspomniałam , zalew z piękną linią brzegową, rzeczki i urocze lasy sosnowe a także trochę historii. Wycieczkę rozpoczęliśmy w Wilkanowicach a zakończyliśmy w Gorzkowicach, o których warto więcej poczytać, bo nie jest to taka sobie zwykła wieś , lecz ma ciekawą historię. Dziękujemy koledze Mikołajowi, który opracował całą trasę i nas poprowadził.
B.Strzelczyk
2024, 7 kwietnia, wycieczka niedz. z Chociszewa do Grotnik wzdłuż Bzury, fot.B. Strzelczyk i S. Burda
To była piękna trasa i ta wczesna wiosna okraszona słońcem. Tylko wędrować i rozkoszować się pięknymi widokami. Rzeka ma swój początek w Łodzi w Lesie Łagiewnickim i jest nam szczególnie bliska. Jej długość to 166km, wpada do Wisły koło wsi Kamion naprzeciw Wyszogrodu. Pięknie meandrująca wręcz zachęca do kąpieli lub spływu kajakiem. I pomyśleć, że jeszcze niewiele lat temu była kolorowa – czerwona , granatowa, zielona w zależności od ścieków , jakie zbierała ze zgierskiej „Boruty”. A zapach! Z dużej odległości można było ją rozpoznać. I nie tylko tę rzekę.
O Bzurze można nawet „śpiewająco” opowiedzieć. Zachęca do tego piosenka pt. „Super fluvium Bzura”, którą można śpiewać na znaną melodię „ Gdzie strumyk płynie z wolna” np. na wspólnych kajakowych wyprawach po niej. Oto parę wierszy:
„ Gdzie Bzura płynie z wolna
i z cicha szumi gaj,
rozciąga się łowickie,
hen, aż po samą dal.
Historia tu niezwykła,
że aż zapiera dech,
zabytków całe mnóstwo,
nie wiedzieć , nic , to źle.
Pod Łodzią wytrysnęła
tej Bzury cienka nić
by potem aż do Wisły
doliną wić się, wić.
Historię krwawą także
widziały wody jej,
na szczęście teraz ptaki
ostoję mają w niej.”
Gwoli jasności „Super fluvium Bzura – uroki rzeki Bzury i jej okolic” , to projekt , którego celem jest popularyzacja turystyki i krajoznawstwa w woj. łódzkim , zdobycie wiedzy o samej rzece i regionie , przez który przepływa.
Sam tytuł projektu nawiązuje do pierwszych zapisów o Bzurze w dokumentach po łacinie z 1241 roku. „Super fluvium Bzura” to „Super rzeka Bzura”.
Barbara Strzelczyk
2023 ,wrzesień, zakończenie sezonu w Beskidzie Makowskim
Jesień to czas, kiedy planujemy kończyć wędrówki po górach. W tym roku wybraliśmy Beskid Makowski. Nie było nas tam jeszcze. Bazą wypadową była wieś Poręba. Po drodze do Poręby zatrzymaliśmy się w Pieskowej Skale, by zwiedzić tam piękny zamek, który wreszcie po latach ciągnącego się remontu , w 2016 roku został udostępniony do zwiedzania. A jest co oglądać. Było mnóstwo różnych zbiorów, w dużej mierze wypożyczonych z muzeum na Wawelu a także z innych muzeów europejskich – meble, stroje z epoki, malarstwo i wiele innych. Ponadto zamek góruje nad piękną Doliną Prądnika i stoi w sercu Ojcowskiego Parku Narodowego. A opodal słynna Maczuga Herkulesa.
W programie naszego pobytu oprócz wędrówek górskich było sporo zwiedzania. Bardzo ciekawie opowiadała nam przewodniczka w Myślenicach o bogatej historii tego terenu. Jako ciekawostkę powtórzę, że najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego nazywa się Lubomir z powodu, że były to włości rodu Lubomirskich. Książę Kazimierz Lubomirski ofiarował domek myśliwski i 10 ha lasu na budowę obserwatorium astronomicznego na szczycie. W uznaniu zasług szczyt ten nazwano Lubomirem.
Kolejne ciekawe miejsce to Lanckorona, również o bogatej przeszłości. Była założona jako miasto królewskie . W XIV wieku Kazimierz Wielki ufundował tutaj zamek i kościół. Niestety potop szwedzki i pożar w 1869 roku , który strawił 79 domów okalających rynek zniszczyły miasto. Widoki z czasów świetności pozostały na rycinach. Obecnie to wieś, gdzie rynek otaczają stare, drewniane chaty, tworząc swoisty klimat. Wart jednak tu być.
Być tam i nie być w kopalni soli w Bochni? Chociaż soli już się nie wydobywa, to warto zwiedzić to miejsce. Wydobywczą działalność zakończono w 1990 roku, a w 2013 roku kopalnia została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Jest bardzo ciekawie przygotowana do zwiedzania.
Kolejne ciekawe miejsce to Wiśnicz, a tam potężny zamek będący już własnością skarbu państwa.
Koryznówka, czyli miejsce gdzie przebywał i czerpał natchnienie Jan Matejko.
I tak minął nam tydzień pełen wrażeń. Było słonecznie ale i deszcz nie zapomniał o nas . Wracając do Łodzi zajrzeliśmy jeszcze do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowickiej, gdzie tym razem przewodniczka pokazała nam podziemia.
2023, sierpień, wędrówki po Jurze Wieluńskiej
2023 Jura Wieluńska.
Od wielu lat wędrujemy po Jurze Krakowsko- Częstochowskiej. I za każdym razem czujemy niedosyt, nawet gdy zdarza się nam bywać w znanych już miejscach. Ale gdzieś tam z tyłu głowy „chodziła” nam Jura Wieluńska zwana też Wyżyną Wieluńską. Jednak tylko chodziła. Dlaczego? Myślę, że wydawała się trochę mniej atrakcyjna. Jak bardzo błędne okazało się to nasze myślenie, gdy wreszcie się tam znaleźliśmy w pięknym ośrodku harcerskim zwanym „Nadwarciańskim Grodem”, tuż nad samą Wartą, nieopodal Załęcza Wielkiego.
Jura Wieluńska rozciąga się między Częstochową a Wieluniem i obejmuje obszar 1443km kwadratowych. Położona jest na wysokości 220 – 280m npm. Oprócz walorów przyrodniczych, ciekawostką są liczne kościoły typu wieluńskiego, zbudowane z modrzewia w XVI w. Dwa zwiedziliśmy: św. Jana Chrzciciela w Łaszewie i św. Trójcy w Grębieniu. Wchodzą one w skład zespołu architektury drewnianej tego regionu.
W drodze do Załęcza zatrzymaliśmy się w Wieluniu, gdzie przewodnik PTTK ciekawie opowiedział nam o tym mieście. To tu na śpiące miasto 1 września 1939 roku spadły pierwsze bomby w II wojnie światowej.
Wyjątkowego uroku tej okolicy dodaje Warta, która tworzy niesamowite zakole, gdzie w 1978roku utworzono Załęczański Park Krajobrazowy. Warta ma źródła na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej w Kromołowie. Na wieluńskim odcinku jest już dość szeroka i płynie spokojnie, tworząc liczne meandry. I jak tu nie skorzystać z jej uroków. Toteż licznie , podczas pięknej pogody , popłynęliśmy kajakami z Lisowic do Załęcza Wlk. To była uczta i dla ducha i przede wszystkim dla oka.
Wisienką na torcie był dworek w Ożarowie, udostępniony do zwiedzania po przeprowadzonej rewitalizacji przy pomocy środków z Unii Europejskiej. Mieści się w nim Muzeum Wnętrz Dworskich. Nieopodal w Kocilewie stoi wiatrak, który również można zwiedzać .
Tak więc nie omijajcie Jury Wieluńskiej, jest tam moc różnego rodzaju atrakcji. I tradycyjnie skończyliśmy naszą wyprawę w drodze powrotnej smażoną rybką w Jamborku nad Grabią.
Barbara Strzelczyk
2023 czerwiec, lubuskie na rowerach
Chociaż jesteśmy klubem górskim, to jednak warto czasem zboczyć ze szlaku. Tym razem wybraliśmy województwo lubuskie. Myślę, że dla części z nas to terra incognita. Góry przerabialiśmy wielokrotnie, że tak powiem, a tu biała plama. Zwłaszcza dla mnie. Miejsce , w którym kwaterowaliśmy okazało się urocze. „Borowa Zatoka” w Borowym Młynie, to był nasz dom nad pięknie położonym wśród lasów Jeziorem Chłop. Bardzo wielkim ( 227 ha ) i z piękną linią brzegową. A wokół cisza. Tylko gdzieś tam w oddali leśniczówka. Na dodatek nie było jeszcze wielu turystów, dopiero za parę dni zaczynały się wakacje. I cóż tam robiliśmy? Głównym naszym celem było zwiedzanie okolic na rowerach. Nie zawsze było łatwo, a to z powodu wielu piaszczystych szlaków rowerowych. Ale nic to. Uroki otoczenia rekompensowały nam każdy trud. Był też spływ Obrą, rzeką przepięknie meandrującą, obrośniętą trzcinami i dorodnymi dębami, które w wielu przypadkach ,wskutek podmywania przewracały się i stworzyły liczne przeszkody dla kajakarzy. Niektóre bardzo trudne do pokonania, ale nam się udawało. Zabawa była przednia.
Lubuskie , to tereny, których historia jest przebogata, niestety nie zawsze szczęśliwa. Zwiedziliśmy część Międzyrzeckiego Regionu Umocnionego, poznaliśmy historię Międzyrzecza, Łagowa, pocysterskiego klasztoru w Gościkowie – Paradyżu. Przejechaliśmy się kolejką ogrodową , którą zbudował pewien pasjonat w Nietoperku. Super zabawa także dla „starszych dzieci”.To był bardzo udany pobyt, na dodatek przemili gospodarze i pyszne jedzenie. Czego chcieć więcej? Bardzo polecamy to miejsce Barbara Strzelczyk
Rozpoczęcie sezonu 2023, Muszyna
Po Beskidzie Sądeckim wędrowaliśmy już wielokrotnie, warto jednak wracać do pięknych miejsc. I dlatego na tegoroczne rozpoczęcie sezonu w górach wybraliśmy Muszynę – to super miejsce na bazę wypadową. Ale też, jest to uzdrowisko. I można tam podreperować zdrowie, niekoniecznie kawą i pysznymi jabłecznikami, lecz prozdrowotną „Muszynianką”.
O Muszynie pisano już w XIII wieku z racji jej położenia na węgierskim szlaku handlowym, wiodącym wzdłuż Popradu. Dzięki odkrytym źródłom mineralnym stała się uzdrowiskiem o szerokim profilu leczniczym w 1929 roku.
Ale może od początku. Jadąc do Muszyny po drodze odwiedziliśmy Muzeum Zegarów im. Przypkowskich w Jędrzejowie. Są tam bardzo ciekawe i bogate zbiory. Pod względem wielkości prezentowanej kolekcji czasomierzy jest trzecie na świecie po Chicago i Oxfordzie. O szczegółach warto więcej poczytać, a najlepiej zobaczyć na miejscu. Dodatkową atrakcją jest tajemniczy ogród na tyłach muzeum zwany „Ogrodem Czasu”. Można do niego wejść bezpłatnie prosto z ulicy i pospacerować.
Na stronie internetowej o Jędrzejowie jest cytat „Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji oraz takiego skarbu w Jędrzejowie. Dla Muzeum im. Przypkowskich i Ogrodu Czasu warto do miasta zajrzeć”. W mieście jest jeszcze dużo innych, ciekawych miejsc.
Następnego dnia po przyjeździe rozpoczęliśmy zaplanowane wędrówki po uroczym Beskidzie, a to na Pustą Wielką z Żegiestowa, a to na Jaworzynę Krynicką ze Złockiego, czy to z Powroźnika przez Czarne Garby do Muszyny, wszędzie po drodze zwiedzając urokliwe cerkiewki. Była też Krynica Zdrój z Górą Parkową , a także Bacówka nad Wierchomlą, idąc ze Szczawnika. I wiele innych, pięknych miejsc. Maj daje wyjątkowego „powera”, jak to wiosną, mamy cudowną i bardzo soczystą zieleń. Pogoda nam dopisywała, humory i zdrówko też. Jesteśmy przecież ” starszą młodzieżą”, a na potwierdzenie tego, wieczory były taneczne. I tak nam minął kolejny, piękny wyjazd, rozpoczynający sezon w górski w naszym klubie.
Barbara Strzelczyk
2023.04.30 , wyc. niedzielna Rogóźno - Swędów, fot. B. Strzelczyk
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.